Spis treści
Rozdział 10. Cień trzeciego
Nowe spojrzenie na lojalność
Pytanie: Czy istnieje sekret, który pomaga utrzymać związek przez długi czas? Odpowiedź: „Niewierność. Nie sam akt, ale jego możliwość. Dla Prousta ukłucie zazdrości jest jedyną rzeczą, która może uratować związek tonący w rutynie.”
Alaina de Bottona. Jak Proust może zmienić Twoje życie
Kajdany małżeństwa są tak ciężkie, że mogą je nieść tylko dwie, a czasem trzy. Aleksandr Duma
Taka historia jest w Talmudzie. Każdej nocy Rav Ashi padał na twarz przed obrazem miłosiernego Pana i modlił się o wybawienie od diabelskich pokus. Jego żona usłyszała i była zaskoczona: „Od tylu lat nawet mnie nie dotykał. Dlaczego on to wszystko mówi? I pewnego dnia, gdy on uczył się w ogrodzie, przebrała się za Harutę i poszła do ogrodu. (Haruta to imię babilońskiej nierządnicy. W języku hebrajskim słowo to oznacza również „wolność”).
– Kim jesteś? – zapytał Rav Ashi.
„Jestem Haruta.
– Pragnę cię – powiedział.
– Przynieś mi granat z najwyższej gałęzi – zażądała.
Przyniósł granat i wziął go.
Kiedy wrócił do domu, jego żona rozpalała palenisko. Podszedł i spróbował rzucić się bezpośrednio w ogień. Zapytała: „Dlaczego to robisz?”
– Bo to a to się wydarzyło.
„Ale to byłem ja”, wyjaśniła.
„Ale nadal chciałem tego, co zakazane.
Monogamia monolityczna
Kiedy dwoje staje się parą, zaczyna budować granice: ustalać, co będzie w ich przestrzeni, a co pozostanie na zewnątrz. Formułujesz preferencje i dokonujesz wyborów, a następnie otaczasz swój błogosławiony związek solidnym ogrodzeniem. I pojawiają się pytania. „Co mogę teraz zrobić sam i co będziemy robić razem? Czy powinniśmy iść spać w tym samym czasie? Czy zamierzasz świętować Święto Dziękczynienia z moją rodziną? Czasami udaje nam się raz na zawsze uzgodnić takie decyzje, ale częściej musimy działać metodą prób i błędów. Eksperymentujesz i próbujesz ustalić, gdzie są granice tego, co jest teraz dozwolone. „Dlaczego nie zaprosisz mnie do przyłączenia się? Myślałem, że pójdziemy razem ”.
Wystarczy spojrzenie, uwaga, cisza – i wszystkie te sygnały każdy z nas musi rozszyfrować. Intuicyjnie staramy się określić, jak często się widujemy, ile komunikować, jak otwarcie musimy dzielić się przemyśleniami i wydarzeniami. Dokładnie analizujemy nasze powiązania z innymi ludźmi i staramy się zdecydować, którzy przyjaciele pozostają dla nas ważni. Musimy też pomyśleć o byłych kochankach i partnerach: czy możemy w ogóle o nich wspomnieć lub o nich porozmawiać, zobaczyć ich? Tak czy inaczej dzielimy strefy osobistej przestrzeni każdego z nas oraz strefy dostępne dla obu partnerów.
Matką wszystkich granic, panującą królową jest lojalność, bo to ona potwierdza związek. Tradycyjnie monogamia wiązała się z wyborem jednego partnera na całe życie, takiego jak łabędzie lub wilki.
Ale teraz związek monogamiczny oznacza tylko, że dana osoba ma nie więcej niż jednego partnera seksualnego na raz. (Jak się okazuje, łabędzie i wilki też nie są całkowicie monogamiczne).
Tutaj kobieta wychodzi za mąż, rozwodzi się, potem przez jakiś czas pozostaje wolna, potem zmienia kilku kochanków, wychodzi za mąż po raz drugi, ponownie się rozwodzi, wychodzi za mąż po raz trzeci – i nadal można ją uważać za monogamistkę, pod warunkiem, że jest we wszystkim szacunek pozostaje wierny partnerowi. Ale mężczyzna, który mieszkał z tą samą kobietą przez pięćdziesiąt lat, ale pewnego dnia, w piętnastym roku małżeństwa, oddaje się hobby na jedną noc – i natychmiast zalicza się do kategorii niewiernych. Odkąd się zmieniłem, zmieniłem się.
Bob Dylan śpiewał: „Czasy się zmieniają”. W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat odkryliśmy nowe formy związków małżeńskich i rodzinnych. Teraz są tradycyjnymi, tej samej płci, transpłciowymi, cywilnymi. Możemy samotnie wychowywać dzieci, adoptować je, zostać macochami i ojczymami lub całkowicie odmówić posiadania potomstwa. Teraz nikt nie będzie zdziwiony, jeśli ktoś poślubi kilka razy lub wychowa dzieci z różnych małżeństw w rodzinie. Żyjemy też razem bez ślubu. I zdarza się, że ludzie są małżeństwem, ale nie mieszkają razem, tylko czasami spotykają się pod jednym dachem. Uznając niesamowitą kruchość relacji małżeńskich, zawieramy umowy małżeńskie i rozwód bez poczucia winy.
Wszystko to zmieniło granice zarówno w parze, jak i między parą a światem zewnętrznym. Ale bez względu na to, jak elastyczne jest nasze podejście do małżeństwa, nalegamy na przestrzeganie zasady monogamii. Są oczywiście wyjątki: gwiazdy filmowe, starzejący się hipisi, swingersi – ale generalnie granice, które chronią przyjętą zasadę wyłączności stosunków seksualnych, pozostają niewzruszone.
Nasz flirt z monogamią nie idzie na marne. Brazylijska terapeutka rodzinna Michelle Scheinkman mówi:
Kultura amerykańska charakteryzuje się wysokim stopniem tolerancji dla rozwodów. Ale tej kulturze całkowicie brakuje tolerancji dla niewierności seksualnej.
Wolimy zakończyć związek niż kwestionować jego strukturę.
Wiara w monogamię jest tak silna, że większość par, zwłaszcza heteroseksualnych, rzadko nawet omawia ten temat. W końcu nie ma potrzeby dyskutować o tym, co uważa się za oczywiste. Nawet ci, którym nie przeszkadza próbowanie seksualności w całej jej różnorodności, często nie są gotowi do rozmowy o zmianie granic wyłączności stosunków seksualnych. Monogamia jest absolutna. I okazuje się, że nie możemy być w przeważającej mierze monogamicznymi lub w 98% monogamicznymi, ani od czasu do czasu stać się monogamicznymi. Próba zrozumienia, czym jest wierność, oznacza, że temat jest otwarty na dyskusję, to znaczy nie jest już koniecznością. Ale zdrada wydaje się większości tak mrocznej strefy, że wolimy całkowicie unikać takich rozmów: boimy się, że jeśli nawet najmniejsza dziura pojawi się w naszej zbroi, nie uciekniemy z Sodomy i Gomory.
Według statystyk 50% pierwszych i 65% drugich małżeństw w Stanach Zjednoczonych kończy się rozwodem. Ale mimo to, a także ogromnej ilości pozamałżeńskich romansów i oczywistego fiaska idei monogamii, wciąż łapiemy jej fragmenty i wierzymy w jej niezawodność.
W poszukiwaniu jedynego
W przeszłości społeczeństwo narzucało monogamię jako sposób kontrolowania funkcji rozrodczych kobiet. „Które z tych dzieci jest moje? Kto dostanie moją krowę po mojej śmierci?” Lojalność — kamień węgielny patriarchalnego społeczeństwa — była związana z kwestiami pochodzenia i praw własności; nie miało to nic wspólnego z miłością. Dziś lojalność kojarzy się z miłością. Kiedy małżeństwo przestaje być w przeważającej mierze kontraktowe i staje się sprawą serca, lojalność jest postrzegana jako potwierdzenie miłości i powagi intencji.
Kiedyś społeczeństwo wymagało stałości tylko od kobiet – dziś obaj partnerzy muszą pozostać wierni. Wcześniej kierował nami strach przed popełnieniem grzechu – teraz mamy dobrowolną powściągliwość.
W dzisiejszych czasach każdy znajduje sobie partnera, rezygnując z popularnych niegdyś swatów. Nikt inny nie jest zobowiązany do poślubienia cudzego wyboru, a my szukamy ideału – a nasze prośby są poważne.
Nasz idealny partner powinien mieć wszystkie cechy tradycyjnej rodziny: solidność, pragnienie posiadania dzieci, majątek, szacunek – ale teraz wymagamy również, aby wybrany nas kochał, chciał nas i abyśmy byli dla niego zainteresowani. Musimy stać się dla siebie kochankami, najlepszymi przyjaciółmi i powiernikami. Współczesne małżeństwo zakłada, że każdy może znaleźć osobę, z którą to wszystko jest możliwe – wystarczy poszukać. I tak mocno trzymamy się idei, że małżeństwo da nam wszystko, czego pragniemy, że ci z nas, którzy nie mają szczęścia w małżeństwie, decydują się na rozwód lub romans, nawet nie dlatego, że kwestionujemy samą instytucję małżeństwa, ale dlatego, że wierzymy że wybrali niewłaściwą osobę i to z nim nie można osiągnąć nirwany. Następnym razem wybieraj ostrożniej.
Tak więc zawsze interesuje nas tylko obiekt miłości, a nie nasza zdolność do kochania. Psycholog Erich Fromm pisze, że naszym zdaniem łatwo jest kochać, trudno znaleźć odpowiednią osobę; a jak tylko znajdziemy tego jedynego, nie będziemy potrzebować nikogo innego.
Ekskluzywność relacji, do której dążymy w monogamii, wiąże się z wrażeniami i doświadczeniami relacji z naszymi rodzicami lub tymi, którzy opiekowali się nami w dzieciństwie. Psychoanalityczka i feministka Nancy Chodorow pisze:
Wszystkie nasze erotyczne dążenia sprowadzają się do jednej idei: zawsze będą mnie kochać, zawsze, wszędzie, we wszystkich możliwych formach i przejawach, zarówno moje ciało, jak i duszę, bez krytyki i, co najważniejsze, bez wysiłku z mojej strony.
W miarę dojrzewania szukamy w miłości okazji do odnalezienia tej prymitywnej jedności, którą czuliśmy obok naszej matki. Dziecko nie oddziela się od swojej mamy: kiedyś zauważyliśmy tylko ją, a ona po prostu musiała być zawsze z nami. W tej ekstatycznej jedności nie ma dystansu między dzieckiem a matką. Dla dziecka matka jest wszystkim i postrzegana jest jako jedna całość: jej skóra, piersi, głos, uśmiech – to wszystko dla niego. W dzieciństwie czuliśmy się usatysfakcjonowani i spełnieni i wciąż pamiętamy ten raj. Często osoby, które nie są świadome takiego sielankowego stanu, których matki nie było w pobliżu lub zachowywała się samolubnie i niestabilnie, szczególnie uporczywie szukają idealnego partnera.
Pozostaje pytanie: czy to nie fantazja jedność, którą staramy się odtworzyć? Dla dziecka matka jest wszystkim, ale matka komunikuje się także z innymi ludźmi. Ma nawet zazdrosnego kochanka: ojca dziecka. Okazuje się, że matka nie jest całkowicie oddana tylko swojemu dziecku.
Tak więc od samego początku życia małego człowieka w pobliżu czai się zdrada. Rośniemy, a ona zostaje w pobliżu. Współczesne życie ma tendencję do izolowania ludzi, a to tylko wzmacnia rozdzierające poczucie niepewności kryjące się w tle naszej romantycznej zaborczości. Strach przed przegraną i strach przed porzuceniem sprawia, że coraz bardziej przywiązujemy się do idei lojalności. W kulturze, w której wszystko można wymienić i gdzie wszelkiego rodzaju optymalizacje po raz kolejny pokazują, że tak naprawdę nie jesteśmy niezastąpieni, nasza potrzeba bezpieczeństwa i niezawodności rośnie maksymalnie. Im mniej czujemy się w porównaniu z otaczającym nas światem, tym ważniejsze jest dla nas bycie gwiazdą, przynajmniej w oczach naszego partnera. Chcemy wiedzieć, co się liczy i że jesteśmy wyjątkowi dla przynajmniej jednej osoby. Chcemy poczuć się jak jedność z partnerem i uciec z więzienia samotności.
Być może dlatego tak mocno nalegamy na wyłączność współżycia seksualnego. Seksualny aspekt relacji miłosnych między dorosłymi przywołuje tę pierwszą formę zlania się z drugą osobą: jedność ciał, sutek w ustach i powstające uczucie sytości – i na tym tle samą ideę, że nasza ukochana będzie z kimś innym wydaje się katastrofą. A seks na boku jest interpretowany jako absolutna zdrada.
Okazuje się, że monogamia jest świętą krową romantycznego ideału, ponieważ pozwala każdemu z nas poczuć się kimś wyjątkowym: ja zostałam wybrana, a inni odrzuceni.
Odmawiając innych okazji do miłosnego związku, potwierdzasz moją wyjątkowość; kiedy jesteś rozproszony lub zamyślony, zaczynam wątpić w swoją wartość. Odwrotność też jest prawdziwa: jeśli nie czuję się już wyjątkowo, rozglądam się z ciekawością. Sfrustrowanego kochanka ciągnie do przygody. Może ktoś inny przywróci mu poczucie własnej wartości?
„Hodowla w niewoli. Jak pogodzić erotykę z codziennością”, Esther Perel